Poezja

Wierzę w moc wyobraźni. W jej twórczą moc przekształcania świata. Wszystko, co zostało zrobione przez człowieka zostało najpierw wyobrażone. Symboliczne działania zmieniają rzeczywistość. Metafora jest  nie tylko sposobem opisu, ale również poznawania świata. Pojazdem, którym myśli mogą przekraczać granice przekonań i stereotypów. Jednym z najprzyjemniejszych doświadczeń mojego dzieciństwa były podróże, które, nie ruszając się z domu, odbywałyśmy z moją przyjaciółką Mają. Na plastikowych konikach wjeżdżałyśmy w barwne krajobrazy kalendarza wydanego przez National Geographic . Wędrówki po skalnych ostępach dalekich gór Szwajcarii pamiętam jako całkiem realne. Do dziś mam w uszach stukot kopyt Kankana i Zorby. Delikatny dotyk ich sierści. Zapach końskiego potu. Tam w górach był także dom, w którym czułyśmy się bezpiecznie i w którym skryć mogę się do dzisiaj. Pamiętam również cudowne wieczory spędzone z ojcem na czytaniu poezji. Wypowiadane basem wiersze Gałczyńskiego, Staffa, Leśmina…

W liceum odkryłam, że w wierszu można powiedzieć to wszystko, czego nie może zawrzeć zwyczajna rozmowa. Nietypowe skojarzenia i galopady wyobraźni wypowiadane przydawały mi tylko statusu dziwaczki. Zapisane na kartce były akceptowalne. Miałam kilkoro znajomych, z którymi dzieliłam upodobanie do słów. Miarą docenienia była kradzież wierszy, której dopuściła się moja przyjaciółka Małgosia. Moje wiersze przedstawiła jako własne swojemu chłopakowi. Gdy sprawa wydała się byłam oczywiście zrozpaczona. Na nogi postawiła mnie genialna interwencja ojca:

 – Ty płaczesz? Ty się ciesz! To się rzadko zdarza, żeby mieć 100-procentową pewność, że ktoś jest fanem twoich wierszy!

Jako nastolatka błąkałam się gdzieś po obrzeżach literackiego świata. Wysłałam wiersze na konkurs „Pokolenie, które wstępuje”. Tomiku nie wydałam, ale zostałam „zauważona”. Były jakieś rozmowy z redaktorami „Radaru” i „Generacji”. Wzięłam udział w paru imprezach poetyckich. Głównymi emocjami, które mi jednak towarzyszyły były jednak przerażenie i zagubienie. Towarzystwo ludzi o znanych nazwiskach powodowało we mnie głownie skrajne onieśmielenie. Wydanie czegokolwiek wymagało znacznie większych niż moje kompetencji społecznych. Z dzisiejszego punktu widzenia także literackich.  

Ważnym momentem dla mojej twórczości poetyckiej był udział w spotkaniach Klubu Literackiego działającego przy Domu Kultury Ochoty. Tak się złożyło, że zebrała się ekipa ludzi zdolnych i prawdziwie zainteresowanych twórczością literacką – wśród nas byli m.in. Dorota Suwalska – obecnie autorka powieści dla młodzieży, Krzysztof Szurmak – świetny poeta. Później dołączył Kamil Witkowski – wydawca , obecnie właściciel wydawnictwa Nowy Świat. Spotkania prowadził Marek Ławrynowicz, wtedy znany przede wszystkim z twórczości radiowej i kabaretowej, dziś uznany prozaik. Co tydzień czytaliśmy sobie nawzajem wiersze i opowiadania. Każde czytanie było początkiem długiej, a często również zajadłej dyskusji. Niejednokrotnie daleko odchodziliśmy od tekstu, czasem o nim zapominaliśmy próbując określić siebie nie tylko wobec literatury, ale  wobec świata w ogóle. Te rozmowy inspirowały mnie. Rytm spotkań pomagał pracować systematycznie. W końcu przyszła pora na wydawanie tomików. Nakładem Oka ukazały się dwie moje pozycje : „Wiersze” , do których sama robiłam ilustracje oraz poemat „A”.  „A” miało swoje drugie teatralne życie. Zostało wykorzystane jako podwalina scenariusza  śpiewanym spektaklu Barbary Dziekan „ Teatr jest kobietą” . Spektakl składa się  z 17 „wideoklipów”,  do których muzykę napisał Sławomir Kulpowicz.  14 z nich, to właśnie poemat „A”. Pozostałe , to fragmenty tekstów Gertrudy Stein, Hrabala i Elliota.  Na przełomie lat 80 i dziewięćdziesiątych zaczęłam również wysyłać poezję do prasy. Zaowocowało to debiutem w lubelskim „Akcencie” oraz, niespodziewanie, w drukiem wierszy „Amber Aglow. An antology of contemporary polish women`s poetry” wydanej w Teksasie .  Wiersze wysłałam do Odry . Prowadząca tam dział poezji Urszula Kozioł uznała, że warto je przesłać tłumaczce przygotowującej antologię. W zbiorze ukazało się 6 tesktów w wersji polskiej i angielskiej. Jeden z nich ukazał się potem także w „Polsh Arts Club Monthly Bulletin” Potem został przetłumaczony również na język rosyjski i ukraiński.

Psu, który szarpał ciało Polinejka

Obcy był patos antycznej tragedii…. 

Więcej w POEZJA- Wiersz- wybrane teksty

Z tłumaczeniami na rosyjski i ukraiński przeżyłam ciekawą przygodę. W 1989 roku zdobyłam pierwsze miejsce na Warszawskiej Jesień Poezji. Było to spore zaskoczenie ponieważ startowało wielu znanych i uznanych poetów. Wśród publiczności był ukraiński pisarz i scenarzysta Leonid Czałdranian. Moja twórczość zafascynowała go na tyle, ze postanowił przybliżyć ją czytelnikom zza naszej wschodniej granicy. Zależało mu żeby praca nad tłumaczeniami odbyła się w ścisłej współpracy z autorką. Najpierw więc dwa tygodnie gościł u mnie, później ja tyle samo czasu byłam u niego w Kijowie. Leonid codzienne wstawał o piątej rano i zabierał się za tłumaczenie. O dziesiątej spotykaliśmy się, żeby przedyskutować efekt. Porównywaliśmy znaczenia i konotacje polskich , ukraińskich i rosyjskich słów. O 14 jedliśmy obiad i zabieraliśmy się za zwiedzanie miasta – najpierw Warszawy a potem Kijowa. W Kijowie po raz pierwszy w zyciu poczułam się kochana za to, że jestem poetką. Spotkałam ludzi, dla których poezja była czymś naprawdę niezwykle ważnym. Mam tu na myśli nie tylko artystów, znajomych Leonida, lecz także osoby zupełnie przypadkowo spotkane. Był to okres zmian i wielkim domu towarowym całe piętro przeznaczono na perfumy, sprowadzane z rozmaitych krajów. Niektóre miały ceny dostępne chyba tylko dla mafiozów. Ja, ubrana w dżinsy i sportową kurtkę, prezentowałam się bardzo skromnie. Było jasne, że nic nie kupię. Kiedy jednak Leonid szepnął ekspedientce, że jestem poetką z Polski rozpromieniła się i zajęła mną jakby przyjechała do niej co najmniej królowa angielska. Wyszłam z nosem przestymulowanym setkami zapachów. W kontraście do piętra dla bogaczy był kijowska ulica. Ubodzy mieszkańcy handlowali wszystkim co tylko dało się sprzedać. Z zawiniętych w kołdry garnków można było dostać gorące pierogi wszelkich rodzajów, placki czy też, nadziewane grochem albo ziemniakami, racuchy. Liczne kobiety próbowały zarobić parę groszy handlując swoim rękodziełem. U jednej z nich zdecydowała się kupić szydełkową czapkę. Gdy usłyszała, że rozmawiamy po polsku zadała mi mnóstwo pytań najczystszą polszczyzną. Zapytałam, czy jest Polką. Nie, nauczyła się polskiego, żeby czytać w oryginale wiersze Szymborskiej i Różewicza. 

W roku 1990 w Klubie Literackim pojawił się Kamil Witkowski. Nie chciał być pisarzem, tylko wydawcą. Dość szybko urzeczywistnił te marzenia tworząc Magazyn Literacki. Przez krótki czas prowadziłam w Magazynie dział poezji. Czułam, że praca redaktora nie jest dla mnie. Natomiast publikowałam w Magazynie wiersze i rysunki. W ramach Biblioteki Magazynu Literackiego ukazały się dwa moje tomiki – poemat „Noc” oraz zbiór wierszy „Ballada nie-bieska”. Część zawartych w balladzie wierszy było wykorzystanych jako teksty piosenek. Muzykę pisali m.in. Dorota Wasilewska i Stefan Brzozowski – lider zespołu Czerwony Tulipan.  Jako piosenka wiersz zyskuje nowe życie. „ Uszy Wiliama” z muzyką Doroty Wasilewskiej usłyszałam kiedyś , włócząc się po Bieszczadach, śpiewane przy ognisku. Z „Balladą o smutnej szmacie” Czerwony Tulipan miał kiedyś kłopoty. Piosenka została ocenzurowana i zdjęta z anteny telewizyjnej, jako utwór „obrażający wartości chrześcijańskie”. Za to  fragment „Na samym środku nieba” został, ku mojemu zaskoczeniu, na katolickim portalu opublikowany jako…modlitwa.

Żeby głodni nie byli głodni

By markotnie byli pogodni

By bezsenność spłoszył sen..”

Więcej w POEZJA PIOSENKI WYBRANE UTWORY

Czasem wiersz staje się piosenką, czasem piosenka zaczyna funkcjonować jako wiersz. Tak się stało z piosenkami niektórymi piosenkami ze spektakli. Najpierw stanowiły integralną część spektaklu. Oderwały się od teatru, kiedy wraz z autorką muzyki, Katarzyną Szurman, wydałyśmy płytę „Śmieje się kat”. Zawierała utwory z przedstawień robionych z grupą teatralną działającą przy Centrum Praw Kobiet. Tytułowy utwór był jednak kilkakrotnie publikowany, jako  wiersz. Między innymi znalazł się w  Gazecie Wyborczej. Czytaj w POEZJA PIOSENI WYBRANE UTWORY