Strona główna » Blog » Ballada nie-bieska

Ballada nie-bieska

Na samym środku nieba

Wznosi się piec do chleba

Najświętszy Piekarz w mozole

Wypieka krągłe bochenki

Złociste jak aureole

Żeby głodni nie byli głodni

By markotni byli pogodni

By bezsenność spłoszył sen

Tuż za piecem zwyczajnie

Zdyszany gwiżdże czajnik

Biało nakryte są stoły

Ubrane w kuse sukienki

Parzą herbatę anioły

Żeby głodni nie byli głodni

By markotni byli pogodni

By bezsenność spłoszył sen

Staje Archanioł w oknie

Za oknem deszcz Ziemia moknie

Woła do mistrza od smyczka

Potrzebna taka muzyczka

Żeby głodni nie byli głodni

By markotni byli pogodni

By bezsenność spłoszył sen

Cud nie gra – nikt nie słucha

Biel serwet skalała mucha

Herbata dawno ostygła

Aniołom opadły skrzydła

A głodni dalej są głodni

Markotni nie są pogodni

Bezsenność silniejsza niż sen